Aktywistka Ewa M. działająca na rzecz migrantów przy granicy z Białorusią została zatrzymana pod zarzutem przemytu obcokrajowców przez granicę. Podejrzana pełniła funkcję szefa grupy, która od stycznia zeszłego roku pomagała cudzoziemcom nielegalnie przekraczać granice Polski i Niemiec.
Jak podaje Straż Graniczna, grupa miała organizować nielegalne przewozy głównie przez granicę polsko-litewską. Opłata, jaką musieli uiścić cudzoziemcy za dostanie się do Polski, wynosiła 5 tysięcy euro. W przypadku przewozu do innych krajów, takich jak Wielka Brytania, cena ta była jeszcze wyższa.
Na mocy decyzji sądu Ewa M. została umieszczona w areszcie, jednak podczas przesłuchania nie przyznała się do zarzucanych jej czynów.
Areszt aktywistki wywołał poruszenie w środowisku działaczy praw człowieka, którzy obawiają się, że sprawa może mieć podłoże polityczne, a do tego może służyć do odstraszania innych aktywistów. Kilka znanych osób złożyło poręczenia osobiste za Ewę M., argumentując, że nie zachodzi konieczność jej aresztowania, ponieważ będzie współpracować z prokuraturą. Sąd nie uwzględnił tych poręczeń.
Działacze obawiają się, że prowadzone postępowanie może mieć charakter polityczny. Z tego względu krytykują działania rządu wobec organizacji niosących pomoc migrantom.
Ten wpis został utworzony i przesłany przez jednego z użytkowników Spotted.pl, przy użyciu naszego prostego i szybkiego kreatora #spotów. Stwórz swój wpis!
Nie aktywistkę, tylko agenta rosyjskiej FSB podczas dokonywania działań dywersyjnych na terenie Państwa Polskiego.