Testy hybrydowego wozu konnego z elektrycznym wsparciem na drodze do Morskiego Oka zakończyły się niepowodzeniem. Celem pojazdu było zmniejszenie pracy koni i ułatwienie przewozu turystów. Jednak, pomimo oczekiwań, wynalazek nie sprostał wyzwaniom. Problemy wynikały głównie z kwestii związanych z akumulatorami i obsługą systemu, co spowodowało przerwanie testów.
Pojazd miał być hybrydowym wozem konnym, który łączyłby pracę silnika elektrycznego z wysiłkiem zwierząt. Kiedy wóz poruszał się pod górę, wspomagały go silniki elektryczne, a jadąc w dół, ładowały się akumulatory, odzyskując znaczną ilość energii. Ukryte mechanizmy sprawiały, że wygląd wozu przypominał tradycyjny fasiąg. Teoretycznie miał on odciążyć konie, jednak w praktyce napotkano trudności.
Eksperyment zakończył się fiaskiem z powodu technologicznych problemów. Akumulatory i obsługa elektrycznego wsparcia okazały się problematyczne. Wymagały stałego nadzoru i regulacji, czego nie mógł jednocześnie dokonywać woźnica, który zajmował się prowadzeniem koni. W praktyce sprawy okazały się znacznie bardziej skomplikowane, niż się spodziewano.
Jak wyjaśnia Zbigniew Kowalski z Tatrzańskiego Parku Narodowego, wóz zawodził z powodu słabych akumulatorów, a także problemów z regulacją wsparcia podczas jazdy. Wymagał obecności dodatkowej osoby do monitorowania i dostosowywania parametrów napędu, uwzględniając zmienne warunki terenu. Stałe dopasowywanie mocy wspomagania było konieczne, z uwagi na różnice w nachyleniu trasy.
Zastosowane akumulatory żelowe okazały się niewystarczające, co skutkowało szybkim rozładowywaniem się w trakcie testów. Ażeby w ogóle ukończyć trasę, konieczne było minimalizowanie wspomagania. Natomiast podczas zjazdów akumulatory się ładowały, co akurat nie stanowiło problemu. Testy zostały tymczasowo wstrzymane, a przyszłość projektu wymaga dalszych rozważań.
Jest to już druga próba stworzenia hybrydowego wozu konnego. Poprzedni prototyp uległ zniszczeniu w wyniku awarii baterii. Nowy model zawierał zmiany, w tym elementy importowane z różnych krajów. Modyfikacje objęły również system przekazywania energii. Projekt kosztował 120 tysięcy złotych i został sfinansowany przez Tatrzański Park Narodowy. Decyzję o testowaniu tego typu rozwiązań podjęto na fali protestów obrońców zwierząt, domagających się wyeliminowania transportu konnego na szlaku do Morskiego Oka.
Ten wpis został utworzony i przesłany przez jednego z użytkowników Spotted.pl, przy użyciu naszego prostego i szybkiego kreatora #spotów. Stwórz swój wpis!
Niech żyje tradycja 😁
Staszek Styrczula popieram
I jesce koniy na bateryjki
Niech ludzie zaczną sami chodzić to naprawdę nie jest coś nie do przeskoczenia