Jak przekazuje rzecznik Agencji Uzbrojenia, płk Krzysztof Płatka, w ciągu kilka najbliższych tygodni powinny zakończyć się negocjacje dotyczące programu Miecznik. Negocjacje MON z Konsorcjum PGZ-Miecznik, które będzie budować pierwszą fregatę rakietową w historii 3 Rzeczypospolitej, miały być zamknięte do końca marca bieżącego (2023) roku. Według bieżącego harmonogramu już w sierpniu powinno zacząć się palenie pierwszych blach na potrzeby przyszłej konstrukcji.
Na chwilę obecną trwają zaawansowane negocjacje, w wyniku których ma powstać ostateczny kształt przyszłych okrętów. Opracowywane rozwiązanie będzie bazować na brytyjskim projekcie Arrowhead 140, którego autorem jest firma Babcock. Pod koniec ubiegłego roku PGZ-Miecznik przygotowało propozycję wariantu dla polskiej Marynarki Wojennej, a teraz trwają ustalenia dotyczące wyposażenia okrętu. Omawiane są kwestie ilość pionowych wyrzutni rakietowych, wyrzutni przeciw okrętowych pocisków RBS-15, czy wyposażenia elektronicznego.
Czemu fregaty – inaczej niż sąsiedzi
O ile cieszy sam fakt, że flota naszej marynarki będzie rozbudowywane to sposób podejmowania decyzji w tej kwestii może martwić. Patrząc przez pryzmat wcześniejszych decyzji i perypetii realizowanych programów, wybór fregat może niepokoić. Fregaty są dużymi okrętami przystosowanymi do służby na dużych akwenach. Są przez to jednostkami kosztownymi w budowie i utrzymaniu, a w sytuacji, gdy jednym z argumentów jest duża autonomiczność, z założenia mówimy o co najmniej 3 drogich jednostkach.
Fregaty powstaną kosztem pozostałych narzędzi będących w dyspozycji morskiego ramienia Sił Zbrojnych. Niepokoi fakt, że w odróżnieniu od naszych bałtyckich sąsiadów, którzy słynną z racjonalnego i efektywnego wydawania pieniędzy na zbrojenie budujemy duże jednostki, jednego typu rezygnując korwet i okrętów podwodnych.
Ten wpis został utworzony i przesłany przez jednego z użytkowników Spotted.pl, przy użyciu naszego prostego i szybkiego kreatora #spotów. Stwórz swój wpis!